Unsound Krakow 2017

niedziela, 8 października 2017 - niedziela, 15 października 2017

  • niedziela, 8 października 2017 - niedziela, 15 października 2017

Odlotowa miłość

Pół wieku temu narodził się ruch hippisowski. Na pamiątkę tego wydarzenia tegoroczny Unsound (8-15 października) odbędzie się pod hasłem Flower Power.

Karnawał hipisów, znany jako „lato miłości”, w 1967 roku przyciągnął do San Francisco tysiące młodych ludzi ze wszystkich stron Stanów Zjednoczonych i nie tylko. Młodzi Amerykanie mieli dość szarości, egzystencji od wypłaty do wypłaty, obiadów o ustalonych porach i tradycyjnego modelu rodziny. Konsekwencją buntu młodych przeciwko światu dorosłych („nie wierzcie nikomu po trzydziestce”) był rozwój ruchów pacyfistycznych i ekologicznych, zainteresowanie duchowością Wschodu, krytyka wyścigu szczurów i powszechnego konsumpcjonizmu. Za sprawą wolnej miłości dzieci-kwiaty przyczyniły się też do tzw. rewolucji seksualnej. „Lato miłości” szybko dobiegło końca, a jego negatywnymi skutkami były nie tylko niechciane ciąże, ale i uzależnienie od substancji psychoaktywnych, a z czasem – od twardych narkotyków. Nawiązując do idei protestu i hedonizmu, opresji i oporu, a także estetyki utopii i dystopii, motyw Flower Power zwraca się również w stronę Kwiatów zła Charles’a Baudelaire’a, amatorów opium, buntowników, lubieżników, zwolenników mrocznej ekologii, wsłuchanych w tykanie pędzącego naprzód zegara zagłady.

Make love, not war

„Jedyna wojna, w której brałem udział, to zimna wojna. Nie chciałbym już uczestniczyć w żadnej – mówił niedawno w jednym z wywiadów Blixa Bargeld, założyciel Einstürzende Neubauten powstałego w 1980 roku w Berlinie Zachodnim. Trzy lata temu pionierzy industrialu powrócili z pierwszym w swoim dorobku koncept-albumem Lament. Płyta powstała na zamówienie władz belgijskiego miasteczka Diksmuide z okazji setnej rocznicy wybuchu I wojny światowej. „Przed wielką wojną mocarstwa zbroiły się na potęgę, dla każdego było jasne, że ona wybuchnie. Dziś NATO musi się wzmacniać po aneksji Krymu przez Rosję. Od stu lat nic się nie zmieniło” – dopowiada lider Einstürzende Neubauten. Bargeld jest pacyfistą, ale nie artystycznym. Jego zespół od początku działalności przyjął postawę nonkonformistyczną. Zwalczał pop, tworzył muzykę trudną w odbiorze, wręcz nieprzyjemną, chętnie też używał dźwięków maszyn i narzędzi. Ich pojawienie się na Unsoundzie to przewrotne ucieleśnienie hasła Flower Power. Kruchość w muzyce to dla nich dźwięk tłuczonego szkła.

Pieniądze to nie wszystko

„Zasuwałem rok, trzy filmy nakręciłem, i nagle nie wiem, co ja mam z tymi pieniędzmi robić?! Banki nie przyjmowały, przewieźć nie pozwalali. Porozdawałem to dzieciakom, a pieniędzy nie ubywało. To w Budapeszcie wywaliłem je przez okno w cholerę. Patrzyłem, jak ludzie to zbierali. Staruszkowie biegali jak sprinterzy” – wspominał Jan Nowicki, któremu wielką popularność przyniosła pamiętna kreacja w filmie Wielkim Szu. Artyści robią wiele, by zaszokować publiczność... Ale ten, który pojawi się na Unsoundzie, przeszedł sam siebie. Bill Drummond, czyli połowa ekscentrycznego duetu The KLF, znany jest ze swoich wystrzałowych pomysłów. Podczas gali Brit Awards w 1992 roku, na której The KLF zostało wyróżnione, oddał kilka serii z karabinu maszynowego (nabitego wprawdzie ślepakami, ale widzowie nie zdawali sobie z tego sprawy). Z chwilą zakończenia występu zespół ogłosił zakończenie kariery. Jak odejść, to z wielkim hukiem! Jednak to nie koniec popisów – dwa lata później Drummond znowu trafił na czołówki gazet. Zorganizował happening, podczas którego spalił milion funtów w gotówce! Całe wydarzenie zostało uwiecznione na kamerze. Pieniędzy wystarczyło na ponad godzinę palenia! Drummond przyjeżdża do Krakowa z wykładem oraz pokazem filmowym, będzie też... czyścić buty. Brytyjski ekscentryk w 2025 roku skończy 72 lata i do tego czasu ma zamiar wypucować tysiąc par butów.

Kwietne girlandy

Kolejnym artystą o fascynującej biografii jest Mike Cooper. Na początku lat 60. XX wieku odrzucił propozycję gry w The Rolling Stones. Jagger i Richards znali go z prowadzonego przezeń klubu bluesowego i – jako pasjonaci bluesa – widzieli Mike’a w swoim zespole. Kiedy odmówił wspólnego występu, zatrudnili Briana Jonesa. Cooper chyba niespecjalnie się tym przejął, bo po latach stwierdził: „Najgorsza rzecz, jaka może ci się przydarzyć, to sława, bo od raz zdobytej nie można się uwolnić”. Całe życie podąża własną ścieżką – nagrywał folkowo-bluesowe albumy, malował, podróżował, łowił ryby i zbierał kwieciste koszule. Od lat gra na starej rezofonicznej gitarze hawajskiej (z charakterystyczną metalową membraną rezonansową, która pozwala grać głośniej) i komponuje abstrakcyjny ambient inspirowany muzyką pacyficznych wysp, na których często rezyduje.

Za głosem… serca

„Jestem dziewczyną z Syberii i lubię jasne zasady gry” – mówi Nina Kraviz. Urodziła się w Związku Radzieckim, w wiecznie zimnym Irkucku, a muzykę poznała dzięki ojcu, który był kolekcjonerem jazzowych winyli. Fascynacja elektroniką przyszła dopiero po przeprowadzce do Moskwy, gdzie rozpoczęła studia na wydziale stomatologii. Przełomem w jej karierze było nagranie o dość przenikliwym tytule Pain in the Ass. Świadoma swojej urody i zmysłowości didżejka nie boi się prowokować. Utrzymane w stylu deep house numery często okrasza erotycznym mruczeniem i pojękiwaniem. Innym utworem, który zdobył dużą popularność jest I'm Gonna Get You, w którym Nina szepcze zmysłowym głosem sprośne słówka. „Seks jest ważnym elementem kreacji wizerunku” – wyznaje bez ogródek. I dodaje: „Nazywajcie to jak chcecie, ale mój własny głos jest dla mnie ulubionym narzędziem”.

Protoplasta hippisów

Gdy rozpoczynało się „lato miłości”, on już wchodził powoli w jesień swojego życia. W ubiegłym roku obchodziłby setną rocznicę urodzin. Miał 16 lat, gdy stracił wzrok od wybuchu zapalnika dynamitu. Właściwie nazywał się Louis Hardin, ale po trzydziestce zaczął używać imienia Moondog, na pamiątkę swego psa, który wył podczas pełni księżyca. Już wtedy mieszkał na ulicach Nowego Jorku, nosił powłóczystą szatę i hełm z rogami wikinga, gdyż wychodził z założenia, że moda to coś, co wmawiają nam duże koncerny, które chcą nas złupić. Pisał niezwykłą muzykę na przecięciu klasyki, jazzu i plemiennego, mocno zrytmizowanego world music. Był jednym z bohaterów tegorocznego Sacrum Profanum, a na Unsoundzie światową premierę będzie miał projekt Moondog for Gamelan, w którym ceniony indonezyjski kompozytor Iwan Gunawan wraz z ze swoim ansamblem Kyai Fatahillah połączą siły ze szwedzkim twórcą Stefanem Lakatosem. Ten ostatni zagra na wyjątkowym instrumencie „trimba”, stworzonym przez samego wizjonera Moondoga. Na koncercie po raz pierwszy zaprezentowana będzie nieznana jeszcze kompozycja „nowojorskiego wikinga” napisana specjalnie dla Lakatosa, z którym się przyjaźnił.

Cały ten zgiełk

Kontrkulturowy potencjał noise’u to następny blok tematyczny tegorocznego Unsoundu. Duet BNNT (Konrad Smoleński i Daniel Szwed) znany jest z performatywno-muzycznego projektu, w ramach którego artyści pojawiali się w różnych miejscach Polski i zaskakiwali nieprzygotowaną publiczność swoją eksperymentalną muzyką. Na ich nowym albumie zatytułowanym Multiverse gra Mats Gustafsson, szwedzki tytan saksofonów. Dołączy on do zespołu również podczas koncertu. Mats jako nastolatek udzielał się w różnych jazzrockowych i punkowych zespołach w rodzinnym Umeå. Być może to miało wpływ na jego radykalny styl grania, w którym próżno szukać melodii. Raczej niczym muzyczny Kuba Rozpruwacz raz za razem przeszywa otoczenie ostrymi dźwiękami swojego instrumentu. Efekt jest tym mocniejszy, że na scenie rozpiera go energia – artyście trudno jest ustać w miejscu.

Turn on, tune in, drop out

Obchodzący swoje piętnastolecie Unsound przygotował mnóstwo niespodzianek. W Krakowie wystąpi GAS – legenda ambient techno. Ukrywający się pod tym pseudonimem Wolfgang Voigt po siedemnastoletniej przerwie powrócił w 2017 roku z albumem Narkopop. Tym razem artysta, przyznający się otwarcie do doświadczeń z LSD, nagrał płytę w równej mierze narkotyczną, co idącą ku jakiejś wizji absolutu. Specjalny koncert przygotuje Księżyc. Ich wielki powrót miał miejsce w 2014 roku, właśnie na tym festiwalu, a następnie grupa ruszyła w trasę i wydała nowy album. Teraz wystąpi wspólnie z Pawłem Romańczukiem z Małych Instrumentów i kultową ukraińską singer/songwriterką Svitlaną Nianio. Czeka nas zatem muzyczna opowieść o przemianie, śmierci oraz o tym, co kobiece i tajemnicze. Swoją wersję Flower Power przypomni również jeden z ważniejszych przedstawicieli XX-wiecznej awangardy amerykańskiej, kompozytor minimalistyczny i wykonawca Jon Gibson. Na koncercie usłyszymy Visitations z 1973 roku. Utwór zostanie wykonany na syntezatorach modularnych i perkusji. Do Gibsona i jego grupy dołączą polscy perkusiści Hubert Zemler i Miłosz Pękala. Koncertowi towarzyszyć będzie projekcja filmu One Way z 1970 roku, zapisu podróży przez niekończący się krajobraz amerykańskiej pustyni. Co jeszcze? Na imprezie otwarcia zaprezentują się m.in. artyści „Nowego Wschodu”: Slava Lepsheev i Konakov z Ukrainy oraz Rosjanka Inga Mauer.  Swój występ zapowiedział koncertujący niezwykle rzadko Eleh, jeden z najbardziej enigmatycznych twórców w świecie współczesnej muzyki elektronicznej. Mumdance i Wife (ex-Altar of Plagues) połączą black metal z grimem jako Bliss Signal. Zapoznamy się z kulturą kolumbijskich soundsystemów Pico, posłuchamy elektronicznych pieśni weselnych z Ugandy, a z Południowej Afryki przyleci niezwykła Manthe Ribane, niegdyś tancerka Die Antwoord, dziś artystka w labelu Hyperdub. A do tego sporo artystów klubowych z różnych scen na świecie, tak by raz na zawsze podkreślić, że imprezy w Forum to nie tylko techno: będzie dancehall, zdekonstruowany hip-hop, batida, jersey club, miami bass i argentyńska ramba.

***

Do pełnego spektrum dodajmy m.in.: instalację dźwiękową Rainforest Spiritual Enslavement w Ogrodzie Botanicznym, warsztaty z reagowania na seksizm z Siksą, dyskusje na temat mizoginii w muzyce oraz o feminizmie na scenie techno, pokaz filmu Fuck for Forest i rozmowę z jego reżyserem Michałem Marczakiem, nocne oldskulowe seanse w Kinie pod Baranami, a także prezentacje na temat psychodelików. Zapowiada się niezły odlot! (Artur Jackowski, magazyn "Karnet")

 

OK Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.